NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PSYCHOLOGIA » WIDZĘ DOBRE, ALE IDĘ ZA ZŁYM

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Widzę dobre, ale idę za złym

Zbigniew Zaleski
  
Admin
11.12.2009 13:06:22
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #385835
Od: 2009-6-1
Czasami pokusa "łatwego" zysku jest silniejsza niż strach przed prawem czy wyznawany system wartości - zauważa Zbigniew Zaleski.

Człowiek od zarania dziejów wykazywał silną skłonność do przywłaszczania sobie nie tylko przedmiotów czy ziemi, ale także wartości niematerialnych, np. pieśni, zaklęć, sprawności, pomysłów, idei. Dlatego też, aby ograniczyć ten niepożądany motyw ludzkiego działania, opracowano system zasad i praw odwołujących się do sankcji, do moralności, do religii, do „dobrych” obyczajów i norm społecznych. Przywłaszczenie cudzego mienia uważane jest zatem zarówno za akt sprzeczny z prawem, jak i naganny moralnie. Bojąc się awersyjnych sankcji (np. więzienia) lub wyrzutów sumienia i dyskomfortu emocjonalnego (np. poczucia winy), ludzie starają się unikać przywłaszczania sobie cudzych dóbr. Starają się, ale nie zawsze skutecznie. Co się zatem dzieje, gdy znajdziemy się w sytuacji, w której bez większego wysiłku możemy przywłaszczyć sobie jakieś dobro (przedmiot, autorstwo, ziemię, pieniądze) i mamy przy tym dużą pewność, że nie zostanie to publicznie ujawnione? Właśnie tego rodzaju okoliczność nazywamy sytuacją pokusy, a więc taką, w której stajemy przed wyborem, czym się kierować: czy osobistymi standardami wartości i respektem dla uznawanych norm i zasad, czy też standardami osobistych korzyści.
Z jednej strony jesteśmy świadomi naszego działania niezgodnego z prawem, z drugiej zaś motywuje nas możliwość uzyskania „łatwej” korzyści. Sytuacja ta ma znamiona konfliktu unikanie – przyciąganie. Albo ulegamy pokusie korzyści, albo z respektu dla prawa, reguły moralnej czy z lęku przed społecznym potępieniem rezygnujemy z niej. Powstaje więc pytanie, czy ludzie, którzy deklarują respekt dla prawa, wybiorą to drugie rozwiązanie (taki wybór powinien być logiczną konsekwencją osobistych przeświadczeń na temat tego, co słuszne, a co nie). Obserwacje z życia codziennego nie pozwalają jednak na danie twierdzącej odpowiedzi. Znamy przecież przypadki przeczące temu teoretycznemu założeniu, a raczej zgodne z sentencją Owidiusza: „Widzę dobre, ale idę za złym”. Jeśli zatem niektórzy ludzie ulegają pokusie, to nie tylko dlatego, że nie respektują prawa, ale także (a może przede wszystkim) dlatego, że kieruje nimi przemożna chęć zdobycia dóbr tanim kosztem. Mniej sobie wtedy też uświadamiają niekorzystne i odroczone negatywne konsekwencje, a bardziej koncentrują się na widocznych i namacalnych korzyściach. Wreszcie – mają osobiste wytłumaczenie swojej uległości (np. niesprawiedliwy świat, własna niedola, ubóstwo, inni też to robią, należy mi się).
Nasuwające się interpretacje takiego ulegania wymagają opisu w świetle znanych psychologii hipotetycznych mechanizmów oraz empirycznych wskaźników. Postępowanie niezgodne z prawem to obszar zainteresowania zarówno prawników, jak i psychologów. Podczas gdy ci pierwsi patrzą na przypadki łamania prawa z perspektywy kodeksów i możliwości sprawiedliwego wymierzenia kar, to psychologów bardziej interesuje odpowiedź na pytanie o powody takiego postępowania. Choć niewiele jest badań na ten temat, to można przypomnieć niektóre, głównie te dotyczące postaw wobec prawa i przekonań prawnych.
Kształtowanie się postaw prawnych to długi proces zapoczątkowany w rodzinie, trwający przez okres szkolny, a finalizowany stworzeniem własnego systemu wartości i podejmowaniem decyzji w oparciu o niego. Oczywiście system ten jest zazwyczaj silnie osadzony w kulturze i etyce, w kręgu których człowiek żyje. Schwartz i Bardi z szeroko zakrojonych badań kwestionariuszowych wyciągają wniosek, że przedstawiciele postkomunistycznej Europy Wschodniej – w porównaniu z mieszkańcami Europy Zachodniej – wyżej cenią wartości konserwatywne i hierarchię społeczną, natomiast mniej egalitaryzm oraz intelektualną i emocjonalną autonomię. Badacze uważają to za efekt adaptacji do warunków komunistycznych.
System wartości, czyli przekonania na temat pożądanych stanów i sposobów zachowania, uchodzi w koncepcjach psychologicznych za osobiste kryterium porządkowania ważności przedmiotów i stanów świata, a tym samym za regulator preferencji, decyzji i zachowań. Jego kardynalną cechą, a jednocześnie warunkiem regulacyjnego funkcjonowania, jest umiejscowienie w strukturze osobowości. Im system wartości bardziej zintegrowany z osobowością, tym większą ma siłę regulacyjną. Gdy zatem pojawia się pokusa przywłaszczenia sobie czegoś (np. cudzego portfela), człowiek może się jej oprzeć, jeśli owo przywłaszczenie nie jest zgodne z jego systemem wartości. Gdy mimo wszystko ulegnie takiej pokusie, to będzie przeżywał wewnętrzny konflikt i psychiczny dyskomfort.
Interioryzację norm uważa się za warunek ich regulacyjnej siły. Chociaż między postawami a zachowaniami jest dość słaby związek, to i tak psychologia utrzymuje, że określone postawy prowadzą do określonych zachowań. Jednak empiria nie potwierdza tego przekonania jednoznacznie. Przykładem są wyniki badań Wahlunda, które ujawniają, że szacunek dla prawa nie powstrzymuje Szwedów przed rozmaitymi oszustwami podatkowymi. Przypuszczalnie nie tylko Szwedzi grzeszą takimi zachowaniami.
Niewątpliwie do czynników sprzyjających lekceważeniu prawa należy modelowanie odgórne, czyli przestępstwa, korupcja i afery finansowe z udziałem ludzi zajmujących eksponowane pozycje w społeczeństwie, np. członków rządu, parlamentu czy rodziny królewskiej. Jeżeli oni łamią prawo, to łatwiej usprawiedliwić popełnianie przez zwykłego obywatela podobnych, choć oczywiście drobniejszych przestępstw.
Jednocześnie – jak na ironię – społeczeństwa wykazują większą tolerancję wobec ludzi zajmujących wyższe pozycje w hierarchii społecznej czy hierarchii kompetencji, gdy dopuszczą się oni drobnych przewinień, niż wobec przeciętnych obywateli. Status osoby częściowo chroni ją przed karą za drobne przewinienia. Taka bezkarność powoduje jednak, że członkowie społeczności zajmujący niższe pozycje w społecznej strukturze, również zaczynają popełniać podobne czyny – w przekonaniu, że „skoro jemu wolno, to mnie też”!
Jednym z atrybutów tych sytuacji jest status własności dóbr, które kuszą: są prywatne albo wspólne. W pierwszym przypadku uleganie pokusie oznacza pozbawienie dobra konkretnej, często nietrudnej do zidentyfikowania osoby, w której stany emocjonalne spowodowane stratą można się względnie łatwo wczuć. W drugim przypadku kusi dobro należące do wielu osób (np. załogi fabryki, miasta, narodu), zatem strata rozkłada się na większą liczbę właścicieli. Szczególnym przypadkiem jest dobro państwowe, czyli własność – przynajmniej teoretycznie – narodu. Jeśli dochodzi do jej przywłaszczenia, to strata rozkłada się na tak wielu właścicieli, że trudno im nawet odczuć, iż zostali czegoś pozbawieni. Ponieważ w skali kraju, regionu, miasta czy zakładu pracy występują obydwa rodzaje własności, powstaje zasadne pytanie, co bardziej kusi: przywłaszczenie dobra indywidualnego czy wspólnego.
Dotychczasowe badania moje i moich współpracowników pokazują większą uległość pokusie przywłaszczania dóbr wspólnych (np. prądu) oraz takich, których właściciel nie jest zidentyfikowany. Zauważyliśmy, że im łatwiej znaleźć usprawiedliwienie swojego czynu, tym łatwiej ulec pokusie. Okazało się też, że uznawanie norm prawnych niekoniecznie idzie w parze z odpornością na pokusę. Ponadto ustaliliśmy słabe, ale istotne i psychologicznie ważne powiązania między wartościami moralnymi, humanistycznymi a odpornością na kuszenie. Ci, którzy bardziej sobie cenią wartości moralne, humanistyczne i egalitarne (w ujęciu Schwartza), mniej są skłonni ulegać pokusom. Z kolei osoby wysoko ceniące autonomię emocjonalną czy porządek hierarchiczny szybciej ulegają pokusom łatwego zysku.
W warunkach gospodarki rynkowej III Rzeczpospolitej, w której dużą częścią majątku narodowego ciągle zarządza aparat władzy, zaś wykrywalność afer przywłaszczenia dóbr publicznych jest znikoma, a sankcje prawie żadne, jedynie jeszcze osobiste wartości uważam za hamulce przed ulegnięciem pokusie łatwego, ale wątpliwego moralnie zysku. Norman Feather w książce „Values, achievement and justice. Studies in the psychology of deservingness” (1999) także podkreśla znaczenie wartości w życiu społecznym, w nagradzaniu i karaniu innych ludzi w zależności od tego, czy i na co zasługują. W socjalistycznym języku funkcjonowała nośna fraza „mnie się należy”. To roszczeniowe tłumaczenie swojego statusu i położenia było i jest wykorzystywane, aby usprawiedliwić wynoszenie narzędzi z zakładu pracy, używanie służbowego samochodu do prywatnych celów, wykorzystywanie luki prawnej do przewiezienia bez cła towarów przez granicę, zatrudnienie za łapówkę na intratnym stanowisku niekompetentnego „kolesia” partyjnego czy zatrzymanie dla siebie znalezionego na korytarzu portfela.
Jak ograniczyć dostęp do dóbr publicznych przedstawicielom władzy, aby nie wodziły ich na pokuszenie? Nie jest to bynajmniej sprawa prosta. Wiele jest pokus, zaś mało buforów powstrzymujących przed uleganiem im. Dzisiejszy człowiek ma niełatwą w tym względzie sytuację i sam nie daje sobie rady z pokusami. Widocznie dlatego (między innymi) św. Paweł uważał, że trzeba prosić Najwyższego, by nie wodził nas na pokuszenie.

Autor: Zbigniew Zaleski
Tytuł: Widzę dobre, ale idę za złym
Źródło: www.charaktery.eu
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra16.04.2024 13:54:58
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PSYCHOLOGIA » WIDZĘ DOBRE, ALE IDĘ ZA ZŁYM

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków