NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » DDD/DDA/DDRR » DOROSŁE DZIECI ROZWIEDZIONYCH RODZICÓW

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców

  
Admin
23.07.2009 22:32:23
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #295373
Od: 2009-6-1
Sam się sobą zajmę

Każdego roku w Polsce sądy orzekają ponad czterdzieści tysięcy rozwodów. W rozbitych rodzinach wychowuje się ponad dwa miliony dzieci. Jakie skutki pozostawia rozwód w psychice dziecka i jak wpływa na jego dorosłe życie? Rozbity dom niekoniecznie oznacza formalny rozwód rodziców, czasem może być to rozwód emocjonalny.

Pozornie małżeństwo trwa nadal, ale tylko na papierze. Co łączy dorosłe osoby wywodzące się z takich rodzin?
Jako terapeuta spotykam osoby pochodzących z rozbitych rodzin. Zauważyłem, że coś je łączy. W dorosłym życiu napotykają podobne problemy, w podobny sposób reagują na różne sytuacje, podobnie patrzą na ludzi i na siebie.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców mają zazwyczaj trudności w nawiązywaniu głębszych relacji z ludźmi. Ich kontakty bywają powierzchowne nawet wtedy, gdy są liczne. DDRR brak pewności siebie. Odczuwają stały lęk przed porażką, ośmieszeniem, popełnieniem błędu itd. Słowem, boją się okazać słabość w czyjeś obecności. Słabość bowiem oznacza bycie zależnym. A zależności od kogoś DDRR boją się najbardziej, szczególnie tej, która pojawia się w sytuacji, gdy potrzebna jest czyjaś pomoc. Bycie od kogoś zależnym jest dla nich zagrożeniem. Dlatego nie potrafią prosić o pomoc. Unikając zaś zależności, nie są w stanie zbudować bliskiej, szczerej relacji.
Grzegorz, 35-letni prawnik, powiedział mi kiedyś: „W pewnym momencie swojego życia zdecydowałem, że skoro nikt się mną nie zajmuje, to sam się sobą zajmę. Będę silny i niezależny. Nigdy już nikogo o nic nie poproszę. Nie chcę, aby mi odmawiano, tak jak odmówili mi rodzice, kiedy ich prosiłem, błagałem, żeby zostali razem”.
Rodzice Zofii rozwiedli się, gdy miała 15 lat. Ten czas pomogło jej przetrwać postanowienie, że będzie silna. Czuła się bezpieczniej, jeśli nikomu nie ufała. Nikomu, bo miała pretensje do obojga rodziców. Do matki – że nie potrafiła utrzymać męża przy sobie. Do ojca – że od niej, Zofii, odszedł. Postanowienie bycia silną nadało jej życiu kierunek i sens. Pomagało jej odnosić sukcesy w nauce, a później w życiu zawodowym. Jednak w pewnym momencie owo przekonanie, że sama musi się uporać ze swoim życiem, stało się dla Zofii ogromnym problemem. Na jednym z pierwszych spotkań powiedziała: „Kiedy oni byli zajęci sobą, rozchodzili się, musiałam jakoś sobie z tym poradzić. Zauważyłam, że gdy niczego nie oczekuję od innych ludzi, gdy liczę tylko na siebie, jest mi łatwiej. Byłam silna, odporna na niepowodzenia. Jeśli miałam pretensje, to tylko do siebie. Pomagała mi też dewiza: »Było, minęło, trzeba o tym zapomnieć«. Nawet nie wiem, kiedy stałam się kimś, kto nie jest w stanie być wrażliwym i czułym dla siebie i innych. Mąż zauważył, że zupełnie nie potrafię prosić o pomoc. Wściekam się wtedy, jestem kłótliwa. Czuję się gorsza, gdy mam zwrócić się do kogoś o pomoc. Pojawiają się wtedy we mnie dziwny lęk i złość. Nie rozumiem tego. Staram się tej złości nie pokazywać. Czasami jednak nie wytrzymuję i mam pretensje do męża o to, że sam się nie domyślił i nie pomógł mi. On złości się na mnie, mówi, że nie siedzi w mojej głowie. Czuję, że się od siebie oddalamy”.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców nie potrafią okazać, że są bezradne, mają z czymś kłopot, czegoś nie wiedzą, z czymś sobie nie mogą poradzić, czegoś się boją. A bezradności doświadczają często. Potrafią o tym mówić wyłącznie nie wprost, już po fakcie, dopiero wtedy, gdy sobie z problemem poradziły.
Na zewnątrz DDRR sprawiają wrażenie ludzi sukcesu, silnych, bezproblemowych, pogodnych i wesołych. Ale w środku często czują pustkę, niepewność i samotność. Udaje im się w ten sposób oszukać większość osób z otoczenia, a często też siebie. Zdarzają się chwile, gdy szczególnie silnie odczuwają rozbieżność między tym, co prezentują na zewnątrz, a tym, co naprawdę czują. Chcieliby komuś powiedzieć o swojej bezradności, ale nie potrafią. Nie są w stanie mówić o swoim bólu, przytulić się i pozwolić zaopiekować się sobą. Choć bardzo tego pragną, to jednocześnie bardzo się tego boją. Nie mogą uwierzyć, że ktoś może ich kochać, troszczyć się o nich. Niektórzy DDRR uciekają wtedy w „dzielność” lub „zadaniowość”.

Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców czują się ogromnie samotne i opuszczone, a towarzyszący im ból staje się z czasem nie do zniesienia. Uciekają od niego najczęściej na dwa sposoby. Jednym jest ich zewnętrzny wizerunek – osoby pogodnej, towarzyskiej, myślącej o innych. I rzeczywiście, DDRR często troszczą się o innych, myślą o nich, niejako uciekając od siebie. Drugim sposobem jest izolowanie się od ludzi, schodzenie im z drogi. Taka osoba odmawia pod byle pretekstem spotkań, samotnie przesiaduje w domu, ucieka w świat wyobraźni lub rozpamiętuje swoje błędy i niedoskonałości. Przypomina to „zanurzanie się w dole i wynurzanie się z dołu”, jak często mówią DDRR o niezrozumiałych dla siebie stałych wahaniach nastroju.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców kierują się w swoim zachowaniu bardziej pragnieniem bycia akceptowanym przez ważne dla nich osoby niż własnymi potrzebami. Bywają przylepami emocjonalnymi: ustępliwi, mało wyraziści, żyją życiem innych. Na pytanie: „Czy chcesz pójść do kina?”, odpowiadają: „A ty?”. Często pytają partnera: „Na co masz ochotę?”. Początkowo pytania te są miłe dla adresata, ale po jakimś czasie widać, że stanowią one przejaw nie tylko troski, ale również braku inicjatywy. Nie oznacza to, że DDRR są całkowicie bierni i podporządkowujący się. Owa przylepność jest wprost proporcjonalna do poczucia bliskości emocjonalnej. Im bardziej DDRR zależy na kimś, tym bardziej ustawiają się w jego cieniu. Przykładem jest wypowiedź Sebastiana: „Tata wpadł na pomysł, żeby świadkami na jego drugim ślubie byli córka tej pani z poprzedniego małżeństwa i ja. Odmówiłem, ale mam do siebie pretensje, że nie powiedziałem wprost dlaczego, tylko znalazłem jakiś pretekst. W końcu poszedłem na ten ślub, chociaż czułem się na nim paskudnie”.

Rezygnacja z zaspokajania własnych potrzeb rodzi złość. To naturalna reakcja. Ale Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców boją się złości. Złości jako takiej i swojej. Boją się, ponieważ dużo jej w sobie mają. I obawiają się, że jeśli ją ujawnią, stracą nad nią kontrolę.
Czy opisane przeze mnie trudności są charakterystyczne wyłącznie dla osób z rozwiedzionych rodzin? Oczywiście, że nie. Podobne problemy mogą pojawiać się także z innych powodów, na przykład u osób, które miały agresywnego ojca i bierną matkę, albo też ojca nieobecnego i matkę dominującą, nadopiekuńczą. Następstwa rozwodu stanowią jedną z dysfunkcji rodziny, ale bardzo poważną. Z dużym prawdopodobieństwem wcześniej czy później rozwód przyniesie głębokie problemy emocjonalne.

http://www.charaktery.eu/artykuly/JA-w-niewoli/290/Sam-sie-soba-zajme/
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra26.04.2024 20:21:48
poziom 5

oczka
  
Admin
23.07.2009 22:32:42
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #295375
Od: 2009-6-1
I chcą, i boją się
Kuba Jabłoński

Każdego roku w Polsce sądy orzekają ponad czterdzieści tysięcy rozwodów. W rozbitych rodzinach wychowuje się ponad dwa miliony dzieci. Jakie skutki pozostawia rozwód rodziców w psychice dziecka i jak wpływa na jego dorosłe życie? Co łączy dorosłe osoby wywodzące się z rozbitych rodzin?

W marcu rozpoczęliśmy cykl poświęcony Dorosłym Dzieciom Rozwiedzionych Rodziców (DDRR). Pisaliśmy wtedy, w jaki sposób skłóceni małżonkowie wykorzystują dziecko w rozgrywkach między sobą. W kwietniu przybliżaliśmy emocje DDRR. W tym numerze piszemy o tym, jak rozwód rodziców wpływa na relacje Dorosłych Dzieci Rozwiedzionych Rodziców z partnerami. W czerwcu podpowiemy, jak DDRR mogą sobie pomóc.
Czekamy na Wasze listy. Najciekawsze opublikujemy.

Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców doświadczają wielu problemów w bliskich relacjach z płcią przeciwną. Z trudem nawiązują nowe znajomości, nie potrafią uwodzić i flirtować. Do każdej randki podchodzą niezwykle poważnie i w efekcie przeżywają duże napięcie i niepewność. Po dwóch, trzech spotkaniach traktują nowo poznaną osobę tak, jakby to już była niemal żona, prawie mąż. Wybiegają 10 lat w przód i wyobrażają sobie, jak będzie wyglądało ich małżeństwo z tą osobą, w otoczeniu gromady dzieci. Rodzi to w nich poczucie nieodwracalności, ogromnej odpowiedzialności i zobowiązania. W efekcie zakochanie się i wszystko, co mu towarzyszy, ciąży i przytłacza. „Chodzenie z kimś to poważna sprawa” – myślą DDRR i zamiast spontanicznie cieszyć się nową znajomością, dźwigają ciężar powinności i lęku.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców pragną być ważne dla kogoś, ale zarazem odczuwają ogromny lęk przed odrzuceniem. W relacji z partnerem czują się zagubione i niepewne. „Zakocham się, a on mnie zostawi” – ta myśl nie daje im spokoju. Próbują zabezpieczyć się przed taką ewentualnością, chcą od razu wszystko wiedzieć o ukochanym czy ukochanej. Wierzą, że w ten sposób uchronią się przed cierpieniem i odrzuceniem. Zadają sobie i partnerowi mnóstwo pytań, rozpamiętują i analizują do bólu każdą reakcję drugiej osoby. Aby kogoś poznać, trzeba czasu i przełamania obaw. DDRR są jednak niecierpliwi, nie potrafią poczekać, nie są w stanie pozbyć się lęku. Zamiast próbować poznać ukochaną osobę, często ulegają iluzji na jej temat, widzą ją taką, jaką pragną ją widzieć – i w efekcie bywają rozczarowani.
DDRR miewają kłopoty z podjęciem decyzji o małżeństwie. Odwlekają datę ślubu często „do granic wytrzymałości”. Znajdują ku temu wiele powodów, mniej bądź bardziej uzasadnionych. Najczęściej jednak kryje się pod nimi silny lęk przed powtórzeniem tego, co zrobili rodzice. Noszą bowiem w sobie przekonanie-obawę, że „zrobią coś takiego”, co doprowadzi do rozpadu małżeństwa i spowodowanego nim cierpienia dzieci. A oni tego bardzo nie chcą.
Kiedy już DDRR kogoś poślubią, dosyć szybko zaczynają się czuć zagubieni w roli małżonka i rodzica. Brak im wzorców tych ról, wyniesionych z domu. W różnych momentach życia rodzinnego zadają sobie pytanie: „A jak w tej sytuacji zachowałby się mój ojciec, jak zachowałaby się matka?”, i często nie znajdują jednoznacznej odpowiedzi. Ich przekazy i wzorce rodzinne są ukryte, niejasne, wyparte ze świadomości lub nie nadają się do powielenia. DDRR łatwiej powiedzieć, jakim mężem czy rodzicem nie chcą być. Na bieżąco próbują tworzyć własny model bycia mężem/żoną, mężczyzną/kobietą, ojcem/matką. Czują się odcięci od swoich korzeni. Opierają się na wzorcach podpatrzonych u innych ludzi, czerpanych z książek lub filmów. Próbują naśladować te nierzeczywiste wzorce z poczuciem, że nie są to ich własne sposoby reagowania. Stąd poczucie zagubienia.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców silnie przeżywają każdy konflikt w małżeństwie. Kłótnie są dla nich „synonimem” rozstania, porzucenia, końca świata. DDRR uważają, że to właśnie z powodu kłótni rozeszli się rodzice. Dzieciństwo pamiętają jako pasmo konfliktów. Z doświadczenia wiedzą, że nie da się ich rozwiązać. Nie znają kłótni, która kończy się zgodą, rozładowaniem napięcia i rozwiązaniem problemu, kompromisem i zbliżeniem. Słyszeli, że tak może być, ale nie wierzą w to, bo w ich domach było całkiem inaczej. W sytuacji kłótni DDRR albo wycofują się, ulegają, dla świętego spokoju rezygnują ze swoich potrzeb i interesów, albo atakują partnera w obawie, że on zaatakuje, zada im ból, poniży.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców ostrzejszą wymianę zdań lub krótkie spięcie traktują jako katastrofę, która zniszczy wszystko. Kiedy jest już po wszystkim i nic się nie „zniszczyło”, a partner nie zamierza pakować walizek, tylko proponuje herbatę, DDRR dziwią się ogromnie: „Jak to, po tym, co się stało, chcesz jeszcze ze mną być?”. Nie wierzą, że dla swoich żon czy mężów są znacznie ważniejsi niż jakaś kłótnia czy przykrość.
DDRR nie radzą sobie z konfliktami, ponieważ mają problem z przeżywaniem złości. Boją się złości czyjejś i swojej, której jest w nich bardzo dużo. Złoszczą się i często bywają agresywni, gdy sprawy nie idą po ich myśli. Złoszcząc się, mają zarazem poczucie, że nie panują nad sobą. Nauczyli się w swoich rodzinnych domach, że ujawnianie złości w stosunku do innych jest związane z ranieniem, bólem i upokorzeniem. Dlatego są przekonani, że nie istnieją żadne korzyści z jej pojawiania się, że nigdy nie prowadzi ona do rozwiązania konfliktu. Starają się więc unikać złości albo, kiedy się w nich pojawi, bywają okrutni, gotowi zerwać każdą więź.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców tłumią więc pojawiającą się w nich złość. W efekcie uczucie to gromadzi się w nich, aż w pewnym momencie dochodzi do wybuchu. Wtedy DDRR mają poczucie winy i jeszcze bardziej próbują tłumić swoją złość. Jednak na dłuższą metę nie da się jej stłumić i znów następuje wybuch. Dlatego charakterystyczne dla DDRR jest to, że żyją od jednego wybuchu do kolejnego. To negatywnie wpływa na ich poczucie własnej wartości.


http://www.charaktery.eu/charaktery/2005/05/871/I-chca-i-boja-sie/
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Admin
23.07.2009 22:33:11
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #295376
Od: 2009-6-1
Jesteś tylko częścią wszechświata
Kuba Jabłoński

W Polsce w rozbitych rodzinach wychowuje się ponad dwa miliony dzieci. Jakie skutki pozostawia rozwód w psychice dziecka i jak wpływa na jego dorosłe życie?

W poprzednich numerach „Charakterów” przybliżałem problemy z emocjami i relacjami, jakich doświadczają Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców. Oto odkryłeś, że to, o czym pisałem, w jakimś sensie odnosi się do ciebie. Twoi rodzice kiedyś rozeszli się, a ty czujesz, że z jakichś powodów fakt ten nadal ci ciąży. Nie jesteś w pełni zadowolony z siebie i ze swoich relacji z bliskimi ci osobami. Tak naprawdę to czujesz, że nie masz takich relacji. Co wtedy?

Po pierwsze, przełam swoją samotność: tę, którą widać, i tę, o której wiesz tylko ty. Dbaj o przyjaźnie, nie rezygnuj z nich zbyt szybko, nie izoluj się. Pamiętaj, że twoje potrzeby są tak samo ważne jak potrzeby innych. Walcz o ich realizację, ale pozwól też innym ludziom o nie zabiegać. Ucz się bliskości. Twój lęk przed nią bierze się z twojego wyobrażenia, jak się rzeczy mają, a nie z tego, jak jest naprawdę. Posłużę się pewną metaforą. Dziecko leży w łóżku w ciemnym pokoju. Widzi coś na krześle obok. Myśli, że to potwór. Ma w tej sytuacji trzy możliwości zachowania: leżeć, trząść się i bać, nie śpiąc do rana; zaryzykować, zapalić światło i sprawdzić, że może to nie potwór; zawołać kogoś i poprosić o pomoc.
Reagujesz jak dziecko, które boi się nieistniejącego potwora. Dlatego namawiam cię, abyś w relacjach z ludźmi nie unikał ryzyka. Działaj i buduj w ten sposób swoje doświadczenie. Nie opieraj się na doświadczeniach innych ludzi, na przykład twoich rodziców. Trenuj podejmowanie ryzyka. Początkowo w drobnych sprawach, a później w trudniejszych.
Powinieneś pamiętać, że nie każdy, kto gniewa się na ciebie, źle ci życzy. Nie wszyscy też muszą cię lubić i podziwiać. Nie próbuj budować bliskości z innymi w oparciu o alkohol, narkotyki albo seks. Znajduj ją w bliskości emocjonalnej, duchowej i w podobieństwie wartości. Szczególnie pielęgnuj relacje z tymi, u których możesz liczyć na szczerość, nawet jeśli początkowo trudno ci w nią uwierzyć. Przyjmij krytyczne uwagi innych ludzi o tobie, popatrz z dystansem na siebie, czasem spróbuj się z siebie śmiać. Nie musisz być idealny. Gdybyś taki był, inni nie chcieliby zaprzyjaźnić się z tobą, bo obawialiby się ciebie.
Pamiętaj, że jesteś tylko częścią wszechświata. Na pewno jest jakiś sens w twoim istnieniu, musisz go tylko odnaleźć. Uwierz, że jest gdzieś ktoś (jakaś siła wyższa, jakkolwiek ją pojmujesz), kto ciebie kocha. Spróbuj go znaleźć. Szukaj wytrwale. Rozmawiaj o tym z ludźmi. Oni też są w drodze.

Po drugie, odkryj swoje uczucia i zaprzyjaźnij się z nimi. Nie bój się emocji, które są w tobie, i tych, które widzisz u innych. Nie wstydź się wyrażać swoich uczuć. Możesz się tego nauczyć, korzystając z różnych form pracy nad sobą, na przykład z treningu.
Proponuję dwa rodzaje treningu: interpersonalny i asertywności. Trening interpersonalny pozwoli ci w bezpiecznych warunkach dowiedzieć się, jak jesteś postrzegany przez grupę, jakie są twoje mocne i słabe strony. Dzięki niemu zobaczysz też, jaka jest różnica między tym, jak ty siebie widzisz, a tym, jak widzą cię inni. Trening ten jest również okazją do otwartego przeżywania różnych uczuć, do mówienia o nich i zobaczenia, jak są one przyjmowane przez innych uczestników. Zajęcia odbywają się w grupie liczącej od 10 do 14 osób. Przeciętnie trwają około 40 godzin.
Trening asertywności może pomóc ci polepszyć relacje z ludźmi. Zobaczysz, jak być sobą, nie raniąc przy tym innych. Nauczysz się wyrażać swoje uczucia, postawy, opinie i pragnienia w sposób respektujący uczucia, postawy, opinie, prawa i pragnienia drugiej osoby. Poznasz swoje prawa, określisz własne terytorium psychologiczne. Będziesz miał szansę uświadomić sobie, jakie masz sukcesy, umiejętności i zasoby. To wszystko pomoże ci myśleć i zachowywać się w sposób asertywny, a nie uległy czy agresywny. Trening asertywności może być realizowany indywidualnie lub w grupie. Trwa około 35 godzin.
Możesz też rozpocząć terapię. Jej ważnym elementem jest rozeznanie w świecie własnych uczuć i potrzeb oraz poznanie sposobów radzenia sobie w życiu. Dzięki terapii możesz uświadomić sobie swoje uczucia do matki, ojca lub innych ważnych w twoim życiu osób. Dowiesz się też, jak reagujesz na trudności, niepowodzenia, porażki, sukcesy i pochwały. To wszystko pomoże ci zrozumieć siebie i to, jak ty sam wpływasz na to, co się wokół ciebie dzieje.

Czasami już samo poznanie siebie wystarcza, by dokonać zmian. Bywa jednak, że to zbyt mało. Dzieje się tak w przypadku ludzi, którzy wiedzą, jacy są, ale nie potrafią tego zaakceptować. Dopiero akceptacja siebie daje siłę, by się zmienić. W niektórych przypadkach ową zgodę na siebie zdobyć można w efekcie długotrwałej relacji terapeutycznej.
Próbuj pomóc sobie sam tak długo, dopóki widzisz tego efekty. Jeśli poczujesz, że zaczynasz dreptać w miejscu, wtedy zgłoś się do terapeuty.

http://www.charaktery.eu/charaktery/2005/06/847/Jestes-tylko-czescia-wszechswiata/
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » DDD/DDA/DDRR » DOROSŁE DZIECI ROZWIEDZIONYCH RODZICÓW

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków