Mój mąż seksoholik
    margo pisze:


    A ja już się właściwie poddałam ! mam już pozew o rozwód i separację. Który wybiorę, nie wiem !!!
    nie mam już siły !! Flaki mi się w brzuchu przewracają,jak pomyśle o moim spieprzonym przez mojego męża życiu, młodości, spieprzonym małżeństwie, spieprzonej rodzinie !!!

    Mam dość jego kombinatorstwa i manipulatorstwa !!!Niestety ale dla niego najważniejszy jest nałóg, nie żona, nie dzieci , ale nałóg.


Margo, wpółczuję Ci bardzo. wiele wycierpiałas...
wiem jake to okropne, choc sama przezyłam pewnie zaledwie tylko cząstkę tego koszmaru. u mnie trwało to dwa lata raz w miesiacu - nie miałam o tym pojęcia oczywiscie. pzeczuwałam cos bo ogólnie mielismy okropny kryzys. ale od razu jak sie wydało to poszlismy szukac fachowej pomocy. i to nie ja bylam i jestem aktywna strona w tych poszukiwaniach tylko moj mąż. on umówił nam wizytę u psychoterapeutki godzine po tym jak odkryłam ze mnie zdradzał i bylismy na tym spotkaniu jeszcze tego samego dnia. ja nie chciałam wcale tam isc bo serce mi pękło na tysiąc kawałków ale on nie ustąpił, nie poddał się, powiedział ze nie dopusci zeby nasz związek się rozpadł przez jego głupotę i słabość.

zdecydował sie nawet na branie farmaceutykow zmniejszajacych libido jesli seksuolog to zaleci.kupił trelefon z lokalizatorem gps zebym zawsze widziala gdzie jest i mogla to sprawdzic. bardzo dba o to zebym nie musiala sie bac.

układa sie nam bardzo dobrze od tych kilku tygodni- zmiana diametralna. moge nawet powiedziec ze nasz kryzys nie skonczylby sie gdyby nie ten feralny piatek. to trwaloby dalej i kazde znas zamkniete we wlasnym swiecie spadało po równi pochyłej do nikąd...pewnie zaraz ktos na mnie nakrzyczy ale paradoksalnie to co sie stało wydaje sie byc momentem zwrotnym dla naszego malzenstwa.

terapia dla par na poczatku tylko byla, teraz on chodzi na trening poznawczo-behawioralny oraz regularnie do seksuologa i psychiatry. sam bardzo pilnuje tych wizyt. oprocz tego duzo czytamy razem na ten temat i rozmawiamy.
on jak widzisz ON CHCE i WALCZY.

margo jesli Twoj mąż nawet palcem w bucie nie kiwnie zeby to zmienic to mysle ze faktycznie nie warto smutny
moze i moja historia nie skonczy sie happy endem ale nie poddam sie dopoki on sie nie poddaje. u Ciebie jest niestety inaczej i musi Ci byc z tym bardzo bardzo zle...tym bardziej ze sa dzieci ktore Cie pewnie trzymaly w tym całym nieszczesciu przy mezu mimo wszystko....

ale jak chodzisz na psychoterapie to bardzo dobrze. to doda Ci sil zeby od nowa poukladac zycie.
bedzie dobrze. czas leczy rany. zostaja blizny ale mozna jeszcze byc szczesliwym. a dla kogos kto nie robi nic zeby naprawic swoje podłe czyny nie warto sie poswiecac wiec głowa do góry i dbaj o siebie i dzieci.

pozdrawiam Cię serdecznie.


  PRZEJDŹ NA FORUM