Mój mąż seksoholik
Dużo smutku i bólu w tych postach i dlatego chciałbym podzielić się nadziejami i wiarą w to, że można pokonać uzaleznienie od seksu i przebrnąć przez piekło, w jakie nałóg zamienił moje życie, stawiając moje małżeństwo na granicy przetrwania. Wierzę, że wyzdrowieję i że razem z żoną uzdrowimy nasz związek.

Kocham moją żonę, a mimo to brnąłem w naszym małżeństwie poprzez nałóg. Nawet moja miłość, dla której w moim przekonaniu poświęciłbym wszystko, nie była w stanie stawić czoła mojej erotomanii. Mój wzorzec uzależnienia był najbardziej destrukcyjnym, ze wszystkich, jakie mogą dotknąć związku. Byłem uzależniony od seksu płatnego, korzystając z agencji towarzyskich. To najsilniejszy cios wymierzony prosto w podstawę związku, rozbijający nasze relacje, nieopisanie bolesny dla mojej żony i destrukcyjnie działający na moja osobę.

Całe moje dorosłe życie to seksoholizm. Dopiero teraz uczę się żyć bez nałogu i znieczuleń, jakie za jego pośrednictwem sobie fundowałem. To tak, jakbym się uczył żyć od nowa.

Czy seksoholik może wogóle kochać? Tak, może i to bardzo. Może kochać a jednoczesnie zrdadzać i ranić. Żeby to było możliwe, w moim wnętrzu rozwnąłem świetnie działajacy system iluzji i zaprzeczeń, który umozliwial „przełączanie się” pomiędzy dwoma światami – pozostającym po zdrowej, normalnej stronie światem mojej rodziny a chorym światem mojego nałogu. Nie musiałem i nie chciałem o tym myśleć. To działało automatycznie. Ale aby tak funkcjonować musiałem żyć w ciągłym kłamstwie, a przede wsztskim musiałem okłamywać samego siebie.Nawet, jeśli się to udawało, nie pozostawało bez wpływu na związek, który poprostu umierał.

Od ponad trzech miesięcy walczę z seksoholizmem. To bardzo trudny i bolesny okres, ale jest on pełen wiary, nadziei i miłości. Nie stoi za mną bogate doświadczenie. Niemniej chcę się podzielić pozytywnymi doświadczeniami z tego okresu. Wbrew częstym opiniom i przytaczanym doświadczeniom nie miałem żadnej wpadki. Nasze małżeństwo pomimo ciężkiego kryzysu związanego z ujawnieniem mojego nałogu trwa nadal. Wiem, że to dzięki mojej żonie, która mimo cierpienia była w stanie dostrzec szansę dla naszego związku. Nastąpiło pomiędzy nami wiele pozytywnych zmian wynikających głównie z mojej pracy nad samym sobą i nad naszymi relacjami. Zdołałem się otworzyć i dostrzegłem cały świat uczuć i emocji, które wczesniej były tłumione przez kompulsje seksualne. Zacząłem je odkrywać i nad nimi pracować. Obserwuję u siebie wiele pozytywnych zmian , a zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek. Już sam ten fakt pozwala mi pozytywnie patrzeć na przyszłość mojego małżeństwa.

Chcę się zmieniać i zmieniam się. Rozpocząłem terapię i pomimo pewnych obiektywnych trudności będę ją kontynuował. To dla mnie ważna droga wychodzenia z uzaleznienia i klucz do wewnętrznej przemiany. Jestem po kilku spotkaniach i wiem, że to dla mnie bardzo dobra droga. Innym źródłem wewnetrznej odnowy są grupy wzajemnego wsparcia SA i SLAA. Uczęszczam na mityngi i wiem, że w przypadku wielu seksoholików właśnie te grupy oraz wspólna praca nad programem odnowy dwunastu kroków okazała się zbawienna i niezastąpiona w drodze do zdrowia. Moje doświadczenia na ten moment nakazują mi zachować pewną rezerwę, pomimo to mam pełne przekonanie, że to kwestia czasu, kiedy zacznę doświadczać terapeutycznego wpływu wspólnoty i zbawiennego jej oddziaływania.

Optymizmem napawa ogromne wsparcie, jakiego doznaję od mojej żony. To ona przecierała szlaki w internecie, wertując posty i przeglądając fora seksoholików. Podrzuca mi lektury, a przedewszystkim pracuje ze mną, pogłębiając moje rozumienie mechanizmów nałogu i zasad zdrowego partnerstwa, które tak naprawdę odkrywam dopiero teraz.

Wiem, że pomimo postępującego procesu zdrowienia seksoholikiem pozostaje się do końca życia (tak samo, jak niepijący alkoholicy), ale piszę o moim nałogu w czasie przeszłym, bo tak go w tej chwili traktuję. To coś potwornego, czego skutków będę doświadczał do końca życia. Ale to życie będzie już wolne od przymusu, normalne i zdrowe.




  PRZEJDŹ NA FORUM